A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Wiele osób skrycie snuje takie marzenia
czy plany, Maciej i Ewa Mimiec skutecznie je zrealizowali. Zostawili londyńskie życie, stabilną
pracę zawodową, sprzedali mieszkanie. Kilka miesięcy później zaczęli budować swoje życie na
nowo wśród bieszczadzkich krajobrazów. Kupili ziemię, otworzyli pensjonat z kuchnią łączącą
doświadczenie zdobyte u londyńskich kucharzy z lokalnymi specjałami.
„Nigdy nie żałowaliśmy swojej decyzji. Przez wszystkie lata ciężkiej pracy, której wymaga realizacja nowego,
ambitnego projektu, budziliśmy się z przekonaniem, że postąpiliśmy właściwie. Cieszy nas każdy dzień, pomysły,
które wdrażamy w naszym otoczeniu. Doceniamy to, że mamy swoje miejsce, jesteśmy sobie szefami i wreszcie
mamy czas dla siebie” – przyznaje Maciej Mimiec.
„Czas pandemii, niełatwy dla turystyki, był oczywiście wyzwaniem. Niemniej, jakbyśmy zostali w Londynie,
też trudno powiedzieć czy byśmy mieli w tym czasie pracę. Restauracja, w której pracowałem, była zamknięta
prawie prze rok, a wizja życia na zasiłku nie jest zachęcająca, ani przyszłościowa. Tu mieliśmy przestrzeń,
strefę bez maseczek, bo wszędzie daleko, a w momentach odmrażania gospodarki, gości spragnionych klimatycznych
miejsc i smacznej kuchni” – wyjaśnia gość audycji „Kierunek: Polska”.
O powrocie z Londynu w Bieszczady, otwarciu pensjonatu i radości z gotowania oraz o życiu z dala od pandemii,
Maciej Mimiec opowiedział Małgorzacie Frydrych.
Zródło:https://www.polskieradio.pl/399/8096/Artykul/2752628,Zycie-na-emigracji-Rzucic-wszystko-i-wyjechac-w-Bieszczady