Marcin Przydacz pytany był w środę w Polskim Radiu 24, czy jego zdaniem na najbliższym szczycie przywódców Unii Europejskiej 10-11 grudnia
może zostać osiągnięte porozumienie ws. unijnego budżetu, czy raczej nie należy się na to nastawiać.
– Wszystko będzie zależało od postawy części państw europejskich, głównie od tej tak zwanej grupy skąpców, jak ich się publicystyczne określa.
Tych państw, które z własnego przekonania chcą ograniczania budżetu europejskiego. My uważamy, że on powinien być maksymalnie szeroki,
nie powinno się stosować żadnych restrykcyjnych metod do jego ograniczenia – powiedział wiceszef MSZ.
Szczyt przywódców UE
W dniach 10 i 11 grudnia odbędzie się szczyt przywódców Unii Europejskiej, na którym dyskutowane będą między innymi możliwe rozwiązania
obecnej sytuacji, w której Polska i Węgry zapowiadają zawetowanie projektu długofalowego budżetu Unii na lata 2021-2027. Polska i Węgry zgłosiły
zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. Na listopadowym
posiedzeniu ambasadorów państw UE rozporządzenie przyjęto większością kwalifikowaną państw członkowskich.
W zeszły piątek premier Mateusz Morawiecki rozmawiał telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Po rozmowie premier poinformował,
że oświadczył kanclerz Niemiec, iż Polska oczekuje dalszych prac pozwalających na znalezienie rozwiązania, które zagwarantuje prawa wszystkich
państw UE i potwierdził gotowość do zawetowania nowego budżetu.
Szef polskiego rządu zapowiedział wcześniej, że Polska na pewno skorzysta z prawa do sprzeciwu, jeśli nie będzie satysfakcjonującego Warszawę
porozumienia w sprawie powiązania kwestii praworządności z budżetem UE. Premier Węgier skierował list do niemieckiej prezydencji
i szefów unijnych instytucji, w którym zagroził zawetowaniem budżetu UE i funduszu odbudowy, jeśli wypłata środków będzie powiązana z kwestią praworządności.
PAP/IAR/PR24/dad