57 views 6 min

0

Komentarzy

Masz pieniądze “zamrożone” na fakturze? Po 2022 ich nie odzyskasz!

- Listopad 4, 2021

1 stycznia 2022 r. przedawnią się faktury wystawione w 2019 r. Po tym czasie odzyskanie pieniędzy od dłużników przed sądem
stanie się niemożliwe – przypominają eksperci Krajowego Rejestru Długów. Należności nie przepadną, jeśli przedsiębiorcy
zdecydują się na windykację polubowną.

Ostatnie dane Krajowego Rejestru Długów (KRD) z końca września br. pokazują, że łączna kwota zadłużenia polskiego biznesu sięga
11,65 mld zł. Średnio przedsiębiorstwo ma do oddania kontrahentom 41,2 tys. zł.

1 stycznia 2022 r. przedawnią się faktury wystawione w 2019 r. Po tym czasie odzyskanie pieniędzy od dłużników przed sądem s
tanie się niemożliwe. Jak zastrzegli eksperci, nie dotyczy to wszystkich faktur, ale zdecydowanej większości. „Należności nie
przepadną, jeśli przedsiębiorcy zdecydują się na windykację polubowną. Odzyskanie pieniędzy będzie możliwe, o ile przed końcem
roku zawrą z dłużnikiem ugodę, w której uzna on roszczenie” – wskazał PAP Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.

Według statystyk firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso współpracującej z KRD średni okres przeterminowania faktur przekazywanych
do odzyskania skrócił się z 222 dni w sierpniu 2020 r. do 180 dni w sierpniu 2021 r. Oznacza to, że przedsiębiorcy zabiegają
o odmrożenie gotówki, która jest im potrzebna na bieżącą działalność, jak pensje pracowników, podatki, raty kredytów i leasingu
oraz na inwestycje, m.in. maszyny, powierzchnie magazynowe, systemy IT. Wiele firm ciągle jednak waha się, co zrobić z fakturami,
które wkrótce się zdezaktualizują.

Eksperci zwrócili uwagę, że zgodnie ze znowelizowanymi przepisami Kodeksu Cywilnego faktury wystawione za sprzedaż towarów lub
usług przedawniają się z upływem 2 lat, liczonych do końca roku kalendarzowego. Wyjątek stanowi branża transportowa, gdzie okres
ten jest krótszy i wynosi rok. Jeśli usługa obejmowała transport międzynarodowy, czas nieco się wydłuża – do roku i trzech miesięcy.

„Przedawnienie nie oznacza, że dług znika, lecz nie można go dochodzić przed sądem. Nadal możliwe jest natomiast umieszczenie
informacji o zadłużeniu w Krajowym Rejestrze Długów” – zaznaczył Łącki. Dodał, że im szybciej przystąpi się do windykacji
należności, tym większa szansa na odzyskanie pieniędzy.

„Aby nie dopuścić do przedawnienia płatności, przedsiębiorcy mogą zlecić polubowną windykację należności, także online” – wyjaśnił
prezes Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki. Dodał, że dwa miesiące, które zostały do końca roku wystarczą, by negocjatorzy
porozumieli się z dłużnikami i zawarli ugodę, która przerwie bieg przedawnienia. „Równolegle tworzony jest plan spłaty, który
muszą zaakceptować obie strony. Dopiero wtedy można wdrożyć ugodę w życie” – dodał. Zwrócił uwagę, że wierzyciel ponosi koszt
windykacji jedynie w przypadku, gdy uda się odzyskać jego pieniądze.

Jeśli dłużnik nie podejmie dialogu, nie zareaguje na sankcje, takie jak dopisanie do rejestru długów, będzie grał na zwłokę, licząc,
że roszczenie się przedawni, sporządzany jest pozew, który w imieniu klienta kierowany jest do sądu. Jak wyjaśnił Tomasz Zubkowski
z Kancelarii Prawnej VIA LEX, wbrew obiegowym opiniom samodzielne wysłanie dłużnikowi wezwania do zapłaty nie przerywa biegu przedawnienia.
Umożliwia to jedynie „czynność dokonana przed sądem, czyli złożenie pozwu o zapłatę lub wezwanie do próby ugodowej”.

Eksperci przypomnieli, że przeprowadzona w lipcu 2018 r. nowelizacja przepisów, m.in. Kodeksu cywilnego i Ustawy o udostępnianiu
informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, przesunęła termin przedawnienia długów, związanych z działalnością gospodarczą,
a dotyczących m.in. umów sprzedaży, świadczenia usług i o dzieło, na ostatni dzień roku kalendarzowego, w którym przypada to przedawnienie.

Wyniki badania „Relacje między kontrahentami po zleceniu windykacji”, przeprowadzonego przez Instytut Mands na zlecenie Kaczmarski
Inkasso na przełomie maja i czerwca 2021 r., wskazują, że mimo rosnącej świadomości na temat profesjonalnej windykacji, wiele firm
próbuje odzyskać pieniądze na własną rękę. Metody, jakie wybierają, różnią się w zależności od ich wielkości. W większości najpierw
wysyłają kontrahentowi wezwanie do zapłaty – robi tak 80 proc. mikrofirm, 75 proc. średnich i 65 proc. małych przedsiębiorstw.
Równolegle najmniejsze podmioty próbują też samodzielnych negocjacji (59 proc.), podczas gdy do rozmów z dłużnikami siada niespełna
co 3. średnie przedsiębiorstwo.

PAP/ as/

Zostaw komentarz