62 views 10 min

0

Komentarzy

Ekspert: mamy „polską” odmianę koronawirusa

- Listopad 1, 2021

Nie kontrolujemy już nowych zakażeń – ocenił wirusolog Instytutu
Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu dr Paweł Zmora. Naukowiec uważa,
że w Polsce istnieje już „podkarpacki” wariant SARS-CoV-2.
Kierownik Zakładu Wirusologii Molekularnej Instytutu Chemii
Bioorganicznej (IChB) PAN w Poznaniu dr Paweł Zmora zaznaczył w
rozmowie z PAP, że nie ma już szans na wyhamowanie czwartej fali
zakażeń koronawirusem.
„Nie kontrolujemy już nowych zakażeń. Nie kontrolujemy czwartej
fali od dwóch-trzech tygodni, od momentu, w którym poziom pozytywnych
wyników testów na obecność SARS-CoV-2 przekroczył próg 5 proc.
WHO i towarzystwa epidemiologiczne wskazują, że w momencie
przekroczenia pięcioprocentowego progu pozytywnych wyników
przeprowadzanych testów tracimy kontrolę nad pandemią, a wirus
rozprzestrzenia się gwałtownie” – powiedział.
Dodał, że na obecnym poziomie nie uda się powstrzymać nowych
zakażeń przez działania sanitarno-epidemiologiczne.
„Musimy po prostu dojść do pułapu, w którym wirus nie będzie
mógł się dalej rozprzestrzeniać, m.in. ze względu na liczbę osób
chorych nie będzie miał nowych nosicieli” – wskazał wirusolog.
Przyznał, że czwartej fali nie wstrzyma też akcja szczepień, bo nawet
najszybciej działający preparat Johnson & Johnson zaczyna chronić
zaszczepionych po dwóch-trzech tygodniach.
„A teraz wszystkie modele wskazują, że w ciągu dwóch-trzech tygodni
będziemy mieli szczyt czwartej fali” – powiedział.
Ocenił, że dzięki szczepieniom szczyt czwartej fali nadejdzie później
niż przewidywano, a jej szczyt może wynosić około 15 tys. zakażeń dziennie,
jednak może utrzymywać się dłużej.
„Trochę się obawiam, że nawet do świąt Bożego Narodzenia możemy obserwować
wysoki poziom zakażeń” – przyznał ekspert.
Zaznaczył, że jedyną szansą na walkę z epidemią są szczepienia przeciw
COVID-19, na co wskazują np. różnice liczby nowych przypadków SARS-CoV-2
między wschodem i zachodem kraju. Podkreślił, że ze względu na różnice w
gęstości zaludnienia między takimi regionami jak Podkarpacie i Wielkopolska,
powinno się porównywać liczbę nowych zakażeń w przeliczeniu na 100 tys.
mieszkańców, która jest prawie 10 razy wyższa we wschodnich województwach
niż w woj. wielkopolskim.
Ocenił, że to, że Mazowsze ma jeden z najwyższych poziomów zaszczepienia
w kraju i jednocześnie jeden z najwyższych wskaźników zachorowalności,
wynika m.in. z dość dużej liczby mieszkańców wschodnich regionów kraju
pracujących i podróżujących do Warszawy.
»» Więcej o pandemii COVID-19 czytaj tutaj:
„Wywiad USA: Pochodzenie Covid-19 ciągle niejasne
Wirusolog zaznaczył, że szczepienie chroni przed ciężkim przebiegiem
COVID-19, a nie przed zakażeniem SARS-CoV-2.
„Musimy pamiętać, że przeciwciała wytwarzane na skutek szczepienia są
głównie w naszym krwiobiegu. To z kolei utrudnia neutralizację patogenów
na powierzchniach mających bezpośredni kontakt ze środowiskiem zewnętrznym,
np. płucom. Dopiero gdy wirus zainfekuje jakąś komórkę i zacznie produkować
swoje białka, układ odpornościowy będzie w stanie go rozpoznać. Zatem może
dochodzić do pierwszych etapów infekcji, które jednakże nie rozwiną się w chorobę,
gdyż w momencie gdy układ odpornościowy zidentyfikuje wirusa, zacznie go
neutralizować” – opisał.
Zaznaczył przy tym, że za kolejne masowe zakażenia SARS-CoV-2 odpowiadają
głównie niezaszczepieni.
„Osoby zaszczepione są chronione przed zachorowaniem i ciężkim przebiegiem
COVID-19. Nawet jeżeli część tych osób przenosi wirusa, to jest to znikomy
odsetek” – podkreślił.
IChB PAN w Poznaniu badał spadek liczby przeciwciał po zaszczepieniu
preparatami mRNA.
„Po około sześciu miesiącach od drugiej dawki szczepienia preparatami firm
Pfizer i Moderna poziom przeciwciał spada o około 90-95 proc. Nie znaczy to,
że spada do zera. W grupie ponad stu osób, które badaliśmy, zaledwie u dwóch
nie było przeciwciał” – podkreślił naukowiec.
Ekspert zaznaczył, że w ciągu sześciu miesięcy od zaszczepienia nikt z badanej
grupy, składającej się z pracowników medycznych, m.in. z oddziału zakaźnego
jednego ze szpitali, nie zachorował na COVID-19. „Czyli szczepionki rzeczywiście
działają” – podkreślił.
Zmora dodał, że inne badania wskazują, że szczepionki po pół roku od podania
drugiej dawki nadal chronią przed ciężkim przebiegiem COVID-19 i przed hospitalizacją.
„Niestety skuteczność chronienia przed zachorowaniem spada do około 50-60 proc.
Czyli możemy zachorować, przy czym będzie to lekki bądź też bezobjawowy
przebieg” – powiedział.
»» O działaniach przeciwpandemicznych czytaj tutaj
Maseczki i nakazy epidemiczne przedłużone do 30.11
Z opublikowanego w czwartek sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Dziennika
Gazety Prawnej” i Radia RMF FM wynika, że 50,2 proc. Polaków zdecydowanie chce
się zaszczepić trzecią dawką przypominającą. Kolejne 12,4 proc. respondentów
na pytanie o zgodę na takie szczepienie odpowiedziało: „raczej tak”. Podobny
odsetek „raczej nie chce się zaszczepić”, a zdecydowanymi przeciwnikami
szczepień jest 21,5 proc. ankietowanych.
„To jest dokładnie taka sama sytuacja, jaką mamy obecnie. Połowa społeczeństwa
zaszczepiła się dwoma dawkami i dokładnie ta sama połowa społeczeństwa przyjmie
trzecią dawkę. Niestety nie rozwiązuje to problemu. Bo prawie połowa społeczeństwa
będzie podatna na zakażenie SARS-CoV-2” – zaznaczył wirusolog.
„Każda infekcja, każdej komórki, może wiązać się z powstaniem nowego wariantu
genetycznego. Badania przeprowadzone w IChB PAN pokazują, że takich wariantów
powstają tysiące w obrębie jednej zakażonej osoby. Problem polega na tym, czy
dany nowy wariant genetyczny ma predyspozycje, żeby dalej się
rozprzestrzeniać” – podkreślił.
Dodał, że mutacje wirusa mogą wystąpić w obrębie całego genomu. „Wariant +
podkarpacki+ może się zdarzyć. Wystarczy tylko splot różnych okoliczności
i trochę szczęścia dla danego wariantu, żeby z wariantu +podkarpackiego+
stać się wariantem ogólnoświatowym” – zaznaczył naukowiec.
„Sądzę, że od dawna mamy swoją własną, polską wersję koronawirusa,

a właściwie to wiele polskich wariantów genetycznych. Komisja Europejska
rekomenduje byśmy sekwencjonowali między 5 a 10 proc. próbek pobranych od
zakażonych. Niestety sekwencjonujemy zdecydowanie mniej, więc nie mamy pewności,
czy taki wariant już w tej chwili istnieje. Sądzę, że istnieje, dlatego że te
warianty powstają stosunkowo niezależenie od siebie. Nie wszystkie warianty mają
zdolność do tego, aby stać się dominującym w populacji” – powiedział.
Zaznaczył, że nie każdy nowy wariant koronawirusa ma takie właściwości jak
delta, który bardzo szybko rozprzestrzenił się na całym świecie. Zmora
przyznał, że dokładne badanie nowych wariantów było możliwe przy niższej
liczbie zakażeń. Dodał, że sekwencjonowanie jest kosztowne i pochłania czas.
„Dlatego UE i naukowcy zastanawiają się nad innymi metodami” – powiedział.
Przypomniał, że IChB PAN podpisał porozumienie z poznańską spółką wodociągową
Aquanet w sprawie badań ścieków pod kątem występowania koronawirusa.
„O ile nie wszyscy chcą się testować, o ile nie wszyscy idą do lekarza, o tyle
wszyscy korzystamy z toalety. Stąd pobieranie takich próbek i sekwencjonowanie
wirusa obecnego w ściekach pozwoliłoby na określenie, co się dzieje w danej
populacji i jaki typ wirusa jest obecny” – powiedział.
W niedzielę Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że badania potwierdziły 7145
nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 9 osób z COVID-19. Tydzień
temu wykryto 4728 zakażeń, zmarło 13 osób.(PAP)
Szymon Kiepel (PAP), sek

Zostaw komentarz