Jedną z przyczyn rosnących cen transportu morskiego jest brak kontenerów. Jednak skala
problemów z niedoborami kontenerów nie uzasadnia tak wysokiego wzrostu cen przewozów
towarowych – uważają analitycy, z którymi rozmawiał PAP
W ostatnich miesiącach widać wyraźny wzrost cen frachtu morskiego, zwłaszcza transportu z Azji. Jak wynika
z danych Morskiej Agencji Gdynia, o ile w połowie 2019 r. koszt transportu TEU (czyli objętości kontenera 20-stopowego)
wynosił 750-850 dolarów, to w połowie 2020 r. było to już 950 – 1050 dol., a w tym roku 3600 – 3650 dol.
Czytaj też: Dramat w handlu! Brakuje kontenerów, ceny frachtu wystrzeliły!
Zdaniem Marcina Czaplickiego, ekonomisty PKO BP, większe problemy z frachtem ma Europa niż USA. Jeśli spojrzeć na
indeksy, pokazujące ceny frachtu, to one są znacznie wyżej w przypadku indeksów dla Europy niż tych, dotyczących
Stanów Zjednoczonych – powiedział PAP Marcin Czaplicki.
Jak wyjaśnił, jedną z przyczyn kłopotów z transportem jest brak kontenerów. W końcówce 2020 roku tak dużo
kontenerowców płynęło na Zachodnie Wybrzeże USA, że pojawił się problem z dostępnością kontenerów i kontenerowców.
Przepustowość portów amerykańskich okazała się niewystarczająca, aby szybko rozładować statki, więc zaczęły
się kolejki i przestoje. W tym czasie dramatycznie wzrosły ceny frachtu do Europy, bo po prostu wszystko płynęło
do USA – powiedział Czaplicki.
Również Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, powiedział, że obecnie głównym
problemem jest dostępność kontenerów.
Problemem jest kontener. Kiedyś przewożono głównie towary masowe, takie jak surowce, które można był
o wrzucić do ładowni. Teraz transportuje się mniejsze ilości towarów, do przewozu których potrzeba kontenerów,
których brakuje – powiedział PAP Soroczyński.
Jego zdaniem, problem z kontenerami w Europie wziął się częściowo stąd, że uderzenie pandemii w Stary Kontynent
było silniejsze niż w Azję.
W Unii Europejskiej spadki PKB wynosiły po ok. 6-7 proc. w ubiegłym roku, w samej strefie euro koło 7 proc.
Tymczasem gospodarka chińska odnotowała wzrost. Już wcześniej do Azji Europa wysyłała mniej towarów niż
Azja do Europy, a pandemia sprawiła, że ilość towarów eksportowanych do Azji jeszcze spadła. W rezultacie nie
tylko odbiór towarów z powodu pandemii był mniej płynny niż wcześniej, to jeszcze w drodze do Azji kontenerów
nie było czym wypełnić. Wożenie kontenerów ma pusto jest możliwe, ale ma ograniczony sens
ekonomiczny – powiedział Piotr Soroczyński.
Zastrzegł jednak, że skala problemów z dostępnością kontenerów nie jest aż tak duża, jakby to
wynikało z dynamiki cen frachtu.
Problemy są umiarkowane a reakcje są duże. Pośrednicy – czyli ci, co dostarczają kontenery – wykorzystali
okazję do podniesienia cen. Zwłaszcza, że część transportów była już opóźniona, no i jeszcze zatkanie kanału
sueskiego i wynikający z tego korek dodatkowo wpłynął na ceny – powiedział główny ekonomista KIG.
Efektem jest wyraźny wzrost wpływu kosztów transportu na ceny towarów.
Dane zebrane przez ING pokazują, że globalnie dla niektórych grup towarowych, jak zabawki, ubrania czy artykuły
wyposażenia domu koszt transportu w relacji do kosztu ich wytworzenia wzrósł z 5 procent przed pandemią
do 20 proc. obecnie – powiedział PAP Grzegorz Kwieciński, dyrektor departamentu ryzyka ubezpieczeniowego
Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Tak duży wzrost cen transportu nie byłby możliwy, gdyby nie widoczne na całym świecie bardzo silne ożywienie gospodarcze.
Na szczęście pojawiają się także sygnały, wskazujące, że problem kosztów transportu może zostać rozwiązany. Zaczęliśmy
zwracać uwagę na produkcję kontenerów. W Chinach ich produkcja wzrosła. Choć, oczywiście, większym problemem
będzie zwiększenie produkcji kontenerowców – stwierdził Czaplicki.
PAP/mt