66 views 7 min

0

Komentarzy

Alain van Crugten: tłumaczenie literatury jest jak gra w sudoku

- Marzec 26, 2015

Tłumaczenie obcej literatury często przypomina łamigłówkę, zabawę w sudoku; to równie trudna praca, jak pisanie powieści – mówi PAP belgijski pisarz i tłumacz Alain van Crugten, autor przekładów twórczości Witkacego, Brunona Schulza czy
Tadeusza Różewicza.

Ukazał się jego najnowszy francuskojęzyczny przekład dzieł zebranych Brunona Schulza. Tom, zatytułowany “Opowieści trzynastego miesiąca” (fr. “Recits du Treisieme Mois”), który zaprezentowano w marcu na targach książki w Brukseli.

Van Crugten, urodzony w 1936 r. w Brukseli, zajmuje się tłumaczeniami od blisko 50 lat. W dorobku ma nie tylko literaturę polską, ale również rosyjską, czeską i niderlandzką. Sam także jest pisarzem, autorem sztuk teatralnych, w tym także o Brunonie Schulzu.

To jednak w dużej mierze przypadek sprawił, że Belg bez żadnych powiązań rodzinnych z Polską czy nawet Europą Wschodnią zainteresował się językami słowiańskimi. Najpierw studiował germanistykę. Służbę wojskową odbył jako tłumacz dla ministerstwa obrony i to tam od przełożonego usłyszał, jak ciekawy jest język rosyjski. – Dopiero potem zacząłem studiować rosyjski i polski na kierunku slawistyka na Wolnym Uniwersytecie Brukselskim. A po studiach dostałem stypendium rządu polskiego i spędziłem byłem dwa lata w Warszawie, od 1966 do 1968 r. To był bardzo ciekawy okres – mówił PAP van Crugten.

Kolejnym przypadkiem było to, że przygodę z tłumaczeniami literatury obcej zaczął od Witkacego, co – jak sam przyznaje – było skokiem na głęboką wodę.

– Gdy przyjechałem do Polski, powiedziałem mojemu profesorowi na Uniwersytecie Warszawskim, że interesuje mnie groteska. A on spytał, czy chcę zajmować się literaturą współczesną czy dawną.
Ja wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale on odparł na to, że jeśli interesuje mnie współczesna, to zostaję u niego, a jeśli dawna – to u jego kolegi. No więc wybrałem współczesną – mówi van Crugten. Ten sam profesor kazał mu przeczytać wszystkie dramaty Stanisława Ignacego Witkiewicza.

– I tak się zaczęło. Oczywiście Witkacy był bardzo trudny do zrozumienia. To niełatwy autor, jego język jest trudny. Ale mnie się to spodobało. Zacząłem go tłumaczyć. Przełożyłem dwie sztuki
Witkacego, traktując to jak ćwiczenie. Wydawało mi się, że to najlepszy sposób, by zrozumieć autora – wyznaje.

W Warszawie van Crugten zaczął pisać pracę doktorską o Witkacym, a ukończył ją już w Brukseli.
Został potem profesorem literatury europejskiej i wykładał literaturę polską i rosyjską na Wolnym Uniwersytecie Brukselskim. Jednocześnie tłumaczył i pisał. Przełożył na francuski prawie trzy czwarte dramatów Witkacego i – jak przyznaje – to przekłady tego autora były dotąd największym wyzwaniem w pracy tłumacza.

– To jest trudna praca, ale łatwe tłumaczenie nie jest zabawne. W każdym języku są gry słów i to jest rzecz najtrudniejsza dla tłumacza. W zasadzie często są one nieprzetłumaczalne dosłownie i wtedy trzeba znaleźć coś, co najlepiej odda sens zdania. To zabawa, taka gra w sudoku – mówi van Crugten.

– Jako stary tłumacz mam doświadczenie, znam te wszystkie triki. Wiem, kiedy nie można
przetłumaczyć jednego zdania w sposób dosłowny. Pomaga mi to, że ja sam też jestem autorem powieści i sztuk teatralnych. Myślę, że tłumacz musi być jednocześnie pisarzem – ocenia. – Dla mnie przetłumaczyć Bronona Schulza czy jakiegoś innego autora to taka sama praca, co napisanie powieści.

W Brukseli van Crguten współpracował też z mieszkającym tam wtedy Marianem Pankowskim, zmarłym w 2011 r. poetą i prozaikiem. Przekładał jego utwory. Spośród polskich autorów zajmował się również Sławomirem Mrożkiem, Tadeuszem Różewiczem i zafascynowała go twórczość Brunona Schulza.

– Schulz tworzy mity, własną mitologię, co chyba jest w nim najciekawsze. To autor bardzo
oryginalny i uniwersalny. Pisał w XX wieku, ale równie dobrze to, o czym opowiada, mogło
wydarzyć się w innych czasach. Nawet jego geografia, którą przedstawia w książkach, jest bardzo dziwaczna – uważa van Crugten.

Przyznaje, że często za granicą pokutuje przeświadczenie, iż polska literatura jest przesiąknięta patriotyzmem. – To prawda, jeśli chodzi o literaturę dawną. Ale powiem tak: na szczęście romantyzm nie żyje. Pisarze tacy, jak Witkiewicz, Gombrowicz, Schulz, poeci: Różewicz, Szymborska czy Miłosz, którzy pisali w języku polskim, są twórcami uniwersalnymi. Tematyka patriotyczna narodowa albo nie jest obecna albo w małym stopniu – ocenia.

Na brukselskiej uczelni ULB ciągle jest pewne zainteresowanie slawistyką, w tym językiem polskim.
– Studentów nie jest wielu. W szkołach nie ma przecież lekcji języka polskiego czy rosyjskiego, dlatego z takim dyplomem trudno znaleźć pracę. Ale za to u tych, którzy studiują slawistykę widać bardzo duże zaangażowanie. Studiują, bo to lubią, nawet wiedząc, że nie zarobią dużo pieniędzy po takich studiach – wskazuje van Crugten.

Z Brukseli Anna Widzyk, Polska Agencja Prasowa

Zostaw komentarz