77 views 9 min

0

Komentarzy

Dolina Lotnicza obecna jest w każdym samolocie pasażerskim

- Marzec 19, 2015

Nie ma samolotu pasażerskiego, w którym nie byłoby części wyprodukowanej przez firmy z Doliny Lotniczej – mówią przedstawiciele tego podkarpackiego klastra. – I będziemy obecni w coraz większym stopniu – zapowiada prezes doliny i szef WSK PZL-Rzeszów Marek Darecki.

Stowarzyszenie Dolina Lotnicza to jeden z najbardziej rozpoznawalnych klastrów w tej części Europy. Obecnie w organizacji zrzeszonych jest ponad 120 firm, które
zatrudniają ok. 26 tys. osób. Przedsiębiorstwa z DL wytwarzają ponad 90 proc. polskiej produkcji lotniczej, siedzibą klastra jest Rzeszów.

Wyroby lotnicze z Podkarpacia montowane są w najnowocześniejszych samolotach pasażerskich czterech głównych producentów: Boeing, Airbus, Bombardier i Embraer. Firmy z klastra dostarczają do samolotów m.in. podwozia, przekładnie, łopatki, turbiny oraz setki innych skomplikowanych komponentów.

Inicjatorem powstania DL i od początku prezesem tej organizacji jest Marek Darecki. Jest on też prezesem WSK PZL-Rzeszów, gdzie wytwarzane są elementy do silników lotniczych. Firma należy do potentata na tym rynku amerykańskiego koncernu UTC.

Darecki wspomina, że początki były skromne. – DL powstała w 2003 r. i to było marzenie, żeby wyglądała tak, jak teraz. Na początku nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to będzie taki ogromny sukces” – dodaje.

Jak wielki to sukces, wystarczy kilka danych. Klaster założyło 18 firm, które zatrudniały 9 tys. ludzi, dziś jest to ponad 120 firm i 26 tys. ludzi. Na początku istnienia DL sprzedawały części za 200 mln dolarów, dziś za ponad 2 mld dolarów.

– Olbrzymi skok, nie tylko w kategorii namacalnych cyfr, ale w kategorii wiedzy, przepływu knowhow.
Przez te lata staliśmy się takim DNA regionu, który umożliwi dalszy rozwój Podkarpacia -podkreśla Darecki.

Zgadza się z nim wiceprezes Hispano-Suiza Polska Ryszard Łęgiewicz, który także był jednym z założycieli klastra. Dodaje, że DL jest pociągiem do nowoczesności dla całego regionu. – Żadna z branż nie doświadcza takiego wzrostu produkcji jak lotnictwo – mówi wiceprezes firmy, która jest częścią francuskiej Grupy Safran, producenta części do silników samolotowych.

Zdaniem Łęgiewicza klaster pozwala firmom szybciej się rozwijać, bo jako jeden organizm łatwiej jest np. rozmawiać z samorządem. – Poza tym biznes lotniczy to dziś jeden wielki łańcuch dostaw, przywódcami są dziś duże korporacje, ale każde ogniwo jest równie ważne – zauważa. Dodaje, że podkarpacka organizacja to klaster silnikowy, czyli z najwyższej półki.

W klastrze są m.in. polskie oddziały światowych koncernów lotniczych, które na globalnym rynku zaciekle konkurują ze sobą o nowe kontrakty. A jak to przekłada się na działanie klastra na Podkarpaciu? – Nasze korporacje rzeczywiście walczą ze sobą na noże, aby klient montował np.
moje silniki, a nie firmy Marka Dareckiego. Ale to nie przekłada się na nas. Oczywiście, nie
zdradzamy swoich tajemnic, ale szanujemy się, przyjaźnimy, podejmujemy wspólne działania. Na przykład pilnujemy, żeby w klastrze była harmonia płacowa. W tym jest siła klastra – my na tym poziomie nie konkurujemy – mówi Łęgiewicz. Prezes DL dodaje, że firmy z klastra razem kształcą przyszłych pracowników, tworzą również wspólne bazy poddostawców.

Podkarpacki klaster ma ogromną siłę przyciągania, wiele światowych firm ulokowało swoje zakłady w tej części kraju. Jedną z nich jest niemiecki koncern produkujący napędy lotnicze MTU Aero Engines. Szef polskiego oddziału firmy Krzysztof Zuzak podkreślił, że szefowie centrali MTU pierwsze kroki skierowali właśnie do przedstawicieli Doliny Lotniczej, żeby zbadać klimat. – Chcieli wiedzieć, czy taka firma jak nasza będzie odbierana na tym rynku pozytywnie. I muszę powiedzieć, że taki pozytywny klimat był od samego początku i jest nadal – podkreślił.

Przyszłość klastra

Prezes klastra pytany o przyszłość stowarzyszenia podkreśla, że w najbliższych 20 latach cała branża lotnicza będzie się rozwijała przede wszystkim dzięki Azji, a szczególnie Chinom. – Jeśli w branży będzie dobrze, to i dobrze będzie w klastrze. Oceniamy, że w ciągu czterech lat będziemy potrzebować 4 tys. nowych pracowników. Te firmy, które osadziły się w dolinie 10 lat temu, teraz przeżywają drugą młodość i rozbudowują swoje zakłady. Dlatego czeka nas fala tsunami inwestycyjnego tych spółek – uważa Darecki.

Jednym z takich przykładów jest rozbudowa zakładu MTU. Kosztem 40 mln euro zakład
powiększono niemal o połowę. W nowej części produkowane będą m.in. elementy do silników nowej generacji GTF.

Lotnictwo będzie też jedną z inteligentnych specjalizacji Podkarpacia, co oznacza, że firmy z tej branży będą preferowane przy rozdziale unijnych pieniędzy z nowej perspektywy finansowej. Jak zaznaczył wiceprezes Hispano-Suiza, klaster jest dobrze przygotowany do rozdania nowej puli unijnych pieniędzy. – Chcemy stworzyć m.in. podklaster małych i średnich firm, które wytwarzają produkty mające zastosowanie cywilne i wojskowe – służące bezpieczeństwu i obronności. Chcemy je odpowiednio doposażyć, aby miały siłę przebicia na rynku europejskim. Chcemy dać im impuls do rozwoju – dodaje Łęgiewicz.

Wszyscy prezesi firm z klastra podkreślają, że istnienie Doliny Lotniczej na Podkarpaciu, regionie, który jest jednym z najbiedniejszych, to fenomen na skalę światową.

Łęgiewicz dodaje, że klaster zbudował siłę i markę na tradycji. – Lotnictwo to nie jest przemysł łatwy, który można stworzyć, biorąc ludzi z ulicy. Ten przemysł jest zbudowany na człowieku, bo żadna maszyna i komputer nie wykona pracy człowieka. A człowiek w tym regionie jest ukształtowany tradycją przemysłową, którą zbudował Eugeniusz Kwiatkowski, który zdecydował, że w tym regionie powstanie Centralny Okręg Przemysłowy – mówi.

Darecki zgadza się, że tradycja jest ważna, ale podkreśla: równie istotna była udana
restrukturyzacja i prywatyzacja, którą przeszło wiele zakładów po 1989 r. Prezes DL nie kryje, że do rozwoju klastra przyczyniły się też niższe koszty pracy w Polsce niż np. w USA. – Nadal jest to olbrzymi magnez dla inwestorów, którzy przychodzą do miejsca stabilnego, z nieograniczonymi zasobami utalentowanych pracowników, którzy pracują wydajniej niż na Zachodzie, a kosztują znacznie mniej – mówi.

Marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl o Dolinie Lotniczej mówi wprost: to najbardziej rozpoznawalny w Polsce i na świecie symbol zamian cywilizacyjnych w regionie w ostatnich latach. Podkreśla, że w tym kierunku rozwoju chce podążać cały region.

– Współpraca samorządu z klastrem jest od wielu lat bardzo owocna. Stowarzyszenie uczestniczy w organizowanych przez samorząd misjach gospodarczych, targach, wystawach i prezentacjach potencjału inwestycyjnego regionu w wielu miejscach na świecie. Sektor lotniczy stał się istotnym wyróżnikiem regionu, co znalazło wyraz w strategii promocyjnej województwa i jego nowym logo – dodał Ortyl.
W obecnym roku firmy z Doliny Lotniczej planują sprzedać części za ponad 2,5 mld dolarów.

Wojciech Huk, Polska Agencja Prasowa

Zostaw komentarz